Siedziałem dzisiaj do 4:00 rano na komputerze i wszystko było w porządku, zostawiłem komputer włączony na noc na systemie Windows 10, a jak wstałem rano to był uruchomiony ponownie z włączonym Linuxem bo mam dwa systemy. Gdy włączyłem windowsa wszystko tak się zacinało, że samo wejście na pulpit po wpisaniu hasła do konta zajęło z 2min. Na początku nie mogłem odpalić trybu ochrony w antywirusie, a miałem zgaszoną bo jedna gra ze steama nie chciała się włączać gdy miałem ochronę w antywirusie włączoną, po jakimś czasie moglem już odpalić ochronę, ikony na pasku zadań wczytaly się też po jakiś 2min, każdy program, który odpalałem włączał się bardzo długo. Potem stwierdziłem że w panelu sterowania usunę niepotrzebne aplikacje i to pomoże, usunąłem niepotrzebne aplikacje i pliki z pulpitu po czym uruchomiłem ponownie komputer. Gdy się zalogowałem na konto to wszystkie pliki powrócili na pulpit i aplikacje które wcześniej usunąłem też się przywróciły i były spowrotem zainstalowane. Pobrałem z drugiego komputera system Windows 10 na pendrive bo pomyślałem że mam jakiegoś wirusa i zrobię format kompa. Odpaliłem komputer z pendrive i zaczął się proces instalacji systemu w10, miałem do wyboru które partycje dysku chcę usunąć a zawsze przy formacie usuwam wszytko żeby był czysty windows, tylko że tym razem kliknięcie "usuń" nic nie robiłem i nie dało się usunąć żadnej partycji. Chciałem wyczyść dysk itd z Ubuntu więc zainstalowalem system Ubuntu i po instalacji zalogowalem się i w nieskończoność wyskakiwało mi okienko że komputer nie może znaleźć dysku i nie mogłem nic zrobić, i do teraz nie mam pojęcia co mam z tym zrobić, i czy to jest wirus czy coś się stało z dyskami.