Zapomnij, ze po jakims kursie opanujesz jezyk albo dostaniesz robote. Jezeli taki masz plan i w dodatku chesz zarabiac tu w polsce to juz w ogole sobie odpusc.
Produkuje apki i niektore firmy ich nie kupuja bo nie ma komu obslugiwac :) A i wyzej nie jest lepiej, programista a "programista" to bardzo duza roznica. NIejedna firma na zachodzie sie wylozyla bo myslala, ze znajdzie ekspertow w indiach a jak przyszlo co do czego to powstal taki galimatias, ze otwierali nowa firme ze starymi ludzmi. Tak to jest jak za IT sie biora ksiegowi albo marketing.
Jezeli ktos mysli, ze IT to picie kawki klepanie tych samych komend to nie, nie jest powtarzalna robota urzednika. Tu trzeba duzo myslec, duzo testowac, odpowiedzialnosc jest bardzo duza. To po prostu jest zawod dla ludzi myslacych, odpowiedzialnych, w jakims stopniu ulozonych, ciezko pracujacych i z duzym samozaparciem. Jezeli ktos celuje w prace w IT za jak to uslyszalem "srednia IT" czyli ~6.000 to niech sobie odpusci. Za taka sama kase mozna sie pokrecic na wozku w magazynie albo razem z 13 i deputatami posiedziec w urzedzie. Zreszta podejrzewam, ze wiekszosc guru z IT jak by miala to co robic za srednia to woleli by magazyn. 10h dziennie mozdzenia, wpatrzony w monitor, sprawia ze jak masz czas zrobic zakupy to jest to niesamowita frajda odejsc od biurka wyprostowac kregoslop.
Proponuje przejsc sie do firmy i zobaczyc jak Ci ludzie pracuja a potem zdecydowac czy to jest dla was (i nie mowie tu o klepaczach precli).
Jak by ludzie prowadzacy kursy byli dobrzy w swoim fachu to raczej nie prowadziliby kursow. Przyrownalbym to do tych kursow/naganiaczy gieldowych. Slyszeliscie o specjaliscie nauczycielu? Naprawde lepiej jest siedziec na plazy z drinkiem, nie klamie.
Pisze to bo ostatnio "moda" na IT sie zrobila i kazdy chce wziasc kurs i zostac programista. ALE jak ze wszystkim w zyciu trzeba myslec. Czy mozesz zostac programista, pewnie tak, ALE wymaga to WIELE wysilku. To nie jest tak, ze po kursie spawania, bedziesz spawal i ok, a po prawku prowadzil tira i spoko. Tu trzeba siedziec kilka ladnych lat aby cos ruszac i codziennie pojawia sie cos nowego.
Przyklad - nowy IT wannabe w firmie. Casting couch wyszedl dobrze, ale okazalo sie ze to HR przeprowadzal wywiad - i nikt z seniorow/tl/pm sie nie pofatygowal... (tak o przyszlej pracy zadecydowal tu HR, ktory wiedzial 5x mniej niz koles, ktory mial ew. pracowac - niech samo to wam da do myslenia) Niby w nowosciach oklepany, bo on wyczytal i skonczyl kursy - no ok. No to dostal na maintenance apke - oczywiscie w starym stylu bez ficzerkow i kod bez syntethic sugar - to nie to samo co "nowy ES6!", + apka mila jeszcze kilka smaczkow i po kilku dniach - pomimo, ze zespol odpowiadal na jego pytania i pomagal mu, kolo stwierdzil ze to nie dla niego. Czasami tak bywa, moze warto najpierw przejsc sie do firmy a potem ew. kupowac kursy. Inaczej to sie nie rozni niczym od studiow, pracodawca dostaje 200 lebkow, ta nie , ta nie, o ta ma fajny biust ok, niech bedzie.
Spojrzcie od drugiej strony - klienta. Pierwsze lepsze - o strona internetowa. Czy wy myslicie, ze koles spojrzy w source i powie "lllle ta jest niezla", tresc, seo, sem, tu mozliwosc rozbudowy, bledow nie ma... :) Nie, bedzie "ta, ta jest ladna! PODOBA mi sie". No to sie tylko zmienia botem szablon na allegro za 200zl i biznes sie kreci. Czy to gzies zajedzie? No oczywiscie, ze nie. Ale jak klient wchodzi do salonu i chce malucha, no to sie sprzedaje maluchy. Ba produkuje sie maluchy.
Jest na tym rynku miejsce na bajerowanie, ale jak chcecie wejsc gdzies wyzej licza sie realne UMIEJETNOSCI. Bo dostaniecie umowe, ze to i to w tym i tym czasie i kara tyle i tyle i nie ma zmiluj.
Oczywiscie goraco was zachecam abyscie przynajmniej sledzili co sie dzieje w swiecie IT, ale ten swiat rzadzi sie swoimi prawami i 1 to 1 a 0 to 0 i tam nie ma drogi na skroty, albo dziala albo nie. To nie jest tak, ze kasa splywa bo mam taki i taki tytul, tylko zrobilem to i to i sciagam benefity. Czasami zespol robi taki $, ze doczepia sie do niego "pomagaczy" ale ktos to musi ciagnac. Pomagacze sami z siebie nie robia $ a trzeba ich dopisywac do rachunku. Apek do taskow jest 5 i w kazdej mozna sprawdzac "wydajnosc" ale poza wpisami i pseudo commitami, ktos realnie musi pchac te sprinty i budowac te kobyly.
Uda wam sie dostac do zespolu i "cos robic", ok tylko predzej czy pozniej nastapi stres test. Moze lepiej w urzedzie "robic" bezstresowo i nie gonic kroliczka? To musicie wiedziec WY i to najlepiej zanim wrzucice w kolowrotek $ i czas.
I nie pisze tego jako jakis tam guru, nawet nie jestem programista, raczej 'programista' (rozrozniajac miedzy "programista"). JAk czytacie czy uderzacie do np comandeera i koles podaje ksiazkowe definicje tak jak by mial dokumentacje przed oczami, to nie dlatego ze on tak ma, tylko siedzial X lat i potrafi to latac.
Moze lepiej malowac obrazy albo spiewac troche lepiej/gorzej i ktos tam to doceni, bo w IT albo dziala albo nie i aby dzialalo to trzeba wiedziec, dlaczego a to wymaga czasu, samozaparcia, $.