Cześć
Złożyłem podanie do tej szkoły parę lat temu, niestety (a może i stety) nie przyjęli mnie. Próg był naprawdę wysoki, do innej szkoły dostałem się na początku listy. Mój rok starszy przyjaciel chodzi do tej szkoły od paru lat i słyszałem trochę historii. Nauczyciele są bardzo wymagający, co tydzień musi pisać referaty na lekcje. codziennie się uczy, ale równocześnie ma czas wyjść pograć w piłkę czy na imprezy. Lepszej szkoły w okolicy nie znajdziesz, ale licz się z tym, że nie będzie łatwo.
Teraz chodzę do innego technikum, też z internatem i mam co do niego mieszane uczucia. Z jednej strony to jest super, że za niską opłatą mogę chodzić do szkoły oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od mojego domu, poznałem w niej imponujących ludzi, zarówno nauczycieli jak i uczniów. Mam w niej duże możliwości, podejrzewam że większe niż w w moim pobliskim technikum. Negatywem mieszkania w internacie są ludzie dookoła, począwszy od współlokatorów słuchających całymi dniami cypisa na głośnikach marnej jakości przez sąsiadów i ich głupie dowcipy po niekompetentnych wychowawców. Nie wiem jak jest w ZSŁ, bo tam nigdy nie mieszkałem, ale myślę, że niektórych rzeczy można się spodziewać w każdym internacie.
Zdarzały się u nas częste kradzieże, bardziej w formie nieśmiesznego żartu, niż chęci wzbogacenia się. Nawet wychowawca wszedł kiedyś do naszego pokoju pod naszą nieobecność i 'zarekwirował' nam przedmiot. Wiecznie brudne toalety, sprzątaczka przychodzi raz dziennie i już zaraz po jej dyżurze nie da się skorzystać z przyjemnością. Oczywiście często się zdarza, że nie ma papieru, ci Co bogatsi posiadają własny. Mała ilość pryszniców w stosunku do mieszkańców. Zawsze trzeba poświęcić średnio 10 minut na stanie w kolejce do prysznica (chyba, że postanowisz się myć w jakiejś egzotycznej godzinie, np. na długiej przerwie, wtedy kolejka będzie nieco mniejsza ). Najbardziej męczy mnie niesprawiedliwość w wymierzaniu osądów, bezpodstawne kary i przymykanie oka na niektóre rzeczy przez wychowawców i kierownictwo.
Najbardziej liczyłem na programistów w pokoju, albo chociaż w sąsiedztwie, aby mieć kogoś do pisania wspólnych projektów. Przeliczyłem się z tymi marzeniami. Moi koledzy z internatu raczej wolą grać w gry niż je pisać, oczywiście nie mam nic do tego póki nie zaczynają krzyczeć z ekscytacji.
Najważniejsze to dobrze się ustawić, pokazać innym swoje granice i pilnować żeby ich nie przekraczali, równocześnie zachowując z nimi dobre stosunki, bo mimo swoich wad większość z nich to naprawdę ciekawe chłopaki. Żałuję, że nie umiem gotować, stołówka szkolna nie zadowala mnie całkowicie, więc wydaje masę pieniędzy na jedzenie na mieście.