Zacznę od opisu sytuacji. Używałem sobie spokojnie windowsa 10, postanowiłem zmniejszyć trochę jasność ekranu, a ponieważ klawisze funkcyjne mojego laptopa z jakiegoś powodu nie chcą działać na tym systemie, zrobiłem to w menu, które pojawia się po naciśnięciu w przycisk w prawym dolnym rogu ekranu na pasku zadań. Jasność miałem ustawioną na 75%, chciałem ustawić na 25%, więc musiałem kliknąć ikonkę, która zmienia jasność o 25% w górę, kilknąłem raz - 100%, jeszcze raz 0%, ekran zgasł, spoko, wystarczy kliknąć jeszcze raz i będzie 25%. W tym momencie kopnąłem w stół i myszka mi się poślizgnęła. Ekran zgaszony, nic nie mogę zrobić, żeby cokolwiek na nim zobaczyć, bo po omacku nie mogę trafić.
Reset kompa, odpala się grub i pyta czy chcę odpalić minta (z którego to piszę), czy windowsa. Wybieram windowsa. Kręci się kółeczko, po czym ekran gaśnie. Komputer cały czas jest włączony. Pojawia się nawet dźwięk towarzyszący wejściu w ekran logowania. Problem w tym, że ekran nadal jest czarny. Reset kompa - wchodzę na linuksa. Tutaj od razu odpaliło się na 25% jasności, dodatkowo klawisze funkcyjne działają, więc mogę z nich normalnie korzystać. Problem z tym, że potrzebuję dostać się na windowsa.
Co mogę zrobić, aby ten cholerny ekran nie był czarny kiedy próbuję się zalogować na winde?