Agenci NCIS - kiedyś oglądałem na TVN; obecnie leci na Puls 2, ale męczy mnie ten inny lektor i to już nie to co na TVN. Uwielbiam Leroy Jethro Gibbs'a, Abby, no i nie można zapomnieć o Zivie David, w której się zakochałem :D Oglądając ten serial miałem różne schizy, tak jakbym to wszystko tam przeżył jakby w poprzednim wcieleniu :D
Dr House - cóż, klasyk... czasami nie zadążałem za skrótami myślowymi House'a :D Ciekawe jest, że jego przyjacielem jest Robert Sean Leonard, wcielający się w rolę Jamesa Wilsona w serialu Dr House. Fakt bliskiej relacji aktorów wykorzystali scenarzyści, tworząc serial. W wywiadzie przyznał również, że ich więzi przypominają do złudzenia „pokręcone” relacje House’a z Wilsonem (także w tym przypadku autorzy scenariusza wzorowali się na rzeczywistości).
Rodzina zastępcza - takich seriali już nie robią... Nie jest zdehumanizowany, uczy różnych wartości i każe myśleć.
13 posterunek - po prostu uwielbiam... Przy każdym odcinku płaczę ze śmiechu. Jim Carrey i te amerykańskie komedie to amatorka...
MacGyver - wychowałem się na tym
Renegat - oglądając ten serial miałem podobnie jak przy Agenci NCIS. Bobby Sixkiller, Rino Reins... heh... Chciałem kupić wszystkie sezony na DVD, ale w Internecie jakoś tajemniczo cicho jest jeśli chodzi o ten serial, tak jakby go nigdy nie było...
Gwiezdne wrota - mógłbym oglądać całymi dniami... światy równoległe, podróże międzygwiezdne... mmm... to jest to co kocham.
Szkoła złamanych serc (Heartbreak High) - Australijski serial z lat 90'... Kto nie zna, musi obejrzeć. To coś jakby taki australijski odpowiednik Beverly Hills 90210.
Beverly Hills 90210 - chyba ostatni niezdehumanizowany amerykański serial... Nie pamiętam nawet żeby tam się przewinęło słowo seks ;D