Zawsze jest jakaś alternatywa w postaci systemów BSD. Co prawda do OpenBSD jakieś służby się dobrały, ale twórca OpenBSD Theo de Radt, gdy tylko się dowiedział że jeden programista z jego teamu pełnił rolę kreta dla służb, pisząc kod z tylnymi furtkami, to zaraz powiadomił o tym społeczność. Jest jeszcze ciekawy system namaszczony przez śp Iana Murdocka, czyli OpenIndiana bazujący na OpenSolaris. Używałem go z Gnome 2 na starym desktopie kiedyś i fajnie to działało. Już nie wspomnę o takich systemach jak Minix, HaikuOS czy innych wolnych systemach uniksowych, które można rozwijać i przyłączyć się do ich społeczności. W Linux nie podoba mi się ten monolit systemd, na szczęście jest Slackware, Gentoo, Funtoo które są od tego twora na wzór windowsowego svhost.exe niezależne. Niech dojdą jeszcze kontenery na Linuksa w stylu paczek windowsowych i mamy wolny odpowiednik Windowsa. A takie dodawanie zależności wszystkich do pakietu, czyli tego kontenera jak EXE, PBI tworzy inne problemy. Ostatnio co była luka w Linuksie szybko załatana, to pomyślcie że różne programy mają taką dziurawą zależność w różnych wersjach i trzeba to wszystko teraz połatać, każdy ten pakiet z własnymi zależnościami jak w ostatnim czasie glibc. Sami widzicie, że robienie z Linuksa Windowsowego odpowiednika, nie daje zbyt dużo korzyści, poza łatwością użytkowania i wygodą użytkownika. Nie Bez Powodu Brodaci weterani Uniksa grożą forkiem Debiana, gdzie według nich uzależnienie od systemd czy tam pulseaudio zaszło za daleko.