• Najnowsze pytania
  • Bez odpowiedzi
  • Zadaj pytanie
  • Kategorie
  • Tagi
  • Zdobyte punkty
  • Ekipa ninja
  • IRC
  • FAQ
  • Regulamin
  • Książki warte uwagi

Czy piractwo promuje produkty?

VPS Starter Arubacloud
0 głosów
436 wizyt
pytanie zadane 30 grudnia 2015 w Offtop przez GameProgrammer Obywatel (1,140 p.)
Zastanawia mnie jakby to było gdyby ludzie nie używali pirackiego oprogramowania. Odnoszę wrażenie, że ludzie wykonując kolejno to kopie gier,piosenek,filmów raczej promują dany produkt. Weźmy na przykład Minecrafta, ogromna ilość osób używa pirackiej wersji, a mimo to twórcy zarobili na tym ogromne pieniądze. Czy uważacie że jeżeli ludzie nie używali by pirackich wersji, a co za tym idzie dużo większa grupa osób używałaby danego produktu, to wyszłoby to na dobre?
komentarz 3 kwietnia 2017 przez zoitberg Nowicjusz (100 p.)
edycja 3 kwietnia 2017 przez zoitberg
W przemyśle muzycznym w dobie cyfryzacji (takie mtv już dawno przestało nadawać muzykę, największe wytwórnie przynoszą spore straty) metoda tzw. szemranego marketingu (np. na yt) wydaje się być jedną z najlepszych alternatyw dla niezależnych twórców (ale nie tylko o czym za chwilę), którzy mają ograniczony dostęp do marketingu i dużego wkładu finansowego ze strony np. wytwórni. Taki przykładowy Ed Sheeran przy okazji jakiegoś wywiadu przyznał, że nie byłoby go bez takiej poczty pantoflowej i udostępnianiu jego utworów na obcych kanałach na pirackich "zasadach". Niektórzy nie dostrzegają, że taki sposób marketingu przekłada się na zarobek mimo, że nie wszyscy utwór posiadają czy odsłuchują legalnie. Zresztą cyfry działają na wyobraźnię. Byłem świadkiem gdzie dany znany polski artysta poszedł na wojnę i usuwał utwory z obcych kanałów nie doceniając jednak tego jaki zasięg przez te kanały uzyskał co przełożyło się na trudność w "odwtorzeniu" tych samych liczb wyświetleń i zarobku od google nie wspominając o wpływie na wizerunek tegoż w gremium słuchaczy(takie wojny z memami czy z piratami, czasem mimo słuszności wpływają raczej negatywnie na wizerunek patrząc czysto biznesowo). Myślę, że jesli chodzi o muzyków to szemrany marketing im służy i działa na zasadzie nielegalnego"triala", jednakże nie docenia się często wpływu udostępniania i "puszczania" czegoś dalej co pośrednio ma także wpływ na sprzedaż.

4 odpowiedzi

+2 głosów
odpowiedź 30 grudnia 2015 przez Bantu Nałogowiec (34,170 p.)
Tak było w latach 90-tych gdzie ogólny dostęp do chociażby gier był utrudniony i tylko można było dostać pirata. Ogólnie to w czasach gdy internet dopiero raczkował to można powiedzieć, że piractwo przyniosło coś dobrego, bo od znajomych, którzy mieli coś tam od kogoś tam kupione na bazarze w pirackiej edycji i wtedy człowiek dopiero dowiadywał się o istnieniu danej rzeczy. Niestety w obecnych czasach w dobie reklam, internety, YouTube piractwo jest złe i raczej nic nie promuje, bo każdy i tak się dowie o danym produkcje z reklam w telewizji, z reklam w internecie, oglądając różne różności na YouTube. Teraz trudno przeoczyć jakiś tytuł, który nie chce być przeoczony, więc raczej nie przeoczę gry AAA, więc raczej piractwo pełni rolę typowej kradzieży. Jeżeli przeoczę jakąś fajną grę to będzie tylko gra indie, bo twórców takich gier raczej nie stać na wielkie kampanie reklamowe i w tym przypadku piractwo to też tylko zwykła kradzież, bo dla takiego twórcy indie każdy grosz się liczy, więc rozprzestrzenianie pirackich wersji bardziej może takiemu twórcy zaszkodzić niż pomóc. Ale Steam promuje takich twórców indyków dość mocno ostatnio istnieje również coś jak Humble Bundle gdzie taki twórca indyków może jeszcze coś zarobić, więc wychodzi na to, że piractwo raczej nawet takiemu twórcy szkodzi niż pomaga. Podsumowując, piractwo to zwykła kradzież i zło!
komentarz 30 grudnia 2015 przez GameProgrammer Obywatel (1,140 p.)
A jak to jest z piosenkami, przecież teraz wchodzi się na internet i zgrywa na telefon utwory które się człowiekowi podobają. Osobiście nie wyobrażam sobie zakupu każdej piosenki z osobna żeby móc jej posłuchać w autobusie. Aczkolwiek jeśli chodzi ogry to gram tylko w oryginały ze steam.
komentarz 30 grudnia 2015 przez ScriptyChris Mędrzec (190,190 p.)
Piosenki za free możesz słuchać ze Spotify np., jest też YouTube (playlisty). Ja korzystam ze Spotify na PC. Na telefonie nie korzystałem, ale jeśli działa tak samo (bez premium) jak na PC, to mnie by w zupełności wystarczyło. Pewnie są też inne podobne aplikacje/serwisy/usługi, gdzie można słuchać muzykę za darmo. Kilka miesięcy temu słyszałem, że Jay-Z, z kilkoma innymi osobami z branży, zainwestował w niejakiego Tidal'a. Nie znam szczegółów (oprócz tego, że ma to być konkurencja dla Spotify), ale takie serwisy istnieją i nie jesteś skazany na pobieranie i trzymanie na telefonie mp3 :)
komentarz 31 grudnia 2015 przez Boshi VIP (100,240 p.)
Pobieranie muzyki i filmów jest legalne.
komentarz 31 grudnia 2015 przez Bantu Nałogowiec (34,170 p.)
@Boshi tak legalne, że tydzień temu mój kumpel był na policji w tej sprawie...
Jeżeli chodzi o muzykę to można legalnie jej posłuchać na YouTube, bo często i gęsto sami twórcy wrzucają je na swoje kanały, bo przecież na reklamach i na wyświetleniach też się zarabia. No i jest jeszcze Spotify gdzie możesz legalnie za darmo posłuchać muzy, nie wiem jak to teraz na telefonach działa, ale z tego co pamiętam i tam miało to wyglądać tak samo jak na kompie. Ewentualnie na Spotify możesz wykupić dość tani abonament i wtedy możesz sobie pobrać i słuchać muzy legalnie.
komentarz 31 grudnia 2015 przez writen Nałogowiec (29,060 p.)
edycja 31 grudnia 2015 przez writen
@Bantu, nie wymyślaj.

Pobieranie utworów muzycznych i filmów z internetu i ich posiadanie do użytku własnego jest w pełni legalne. Nielegalnym jest rozpowszechnianie takich utworów, czyli udostępnianie ich w internecie i publiczne odtwarzanie, no i oczywiście czerpanie korzyści materialnych.

Poczytaj Ustawę o Prawach Autorskich i Prawach Pokrewnych.

Jest jeden mały szczegół. Jeśli pobieracie takie utwory przez sieci P2P, to możecie mieć problem. Klienty Torrent pobierając coś jednocześnie to udostępniają. A sprawdzenie kto co udostępnił w takiej sieci nie jest niczym trudnym. Wiadomo, nawet jeśli udostępnicie mały kawałem pliku nic wam za to nie grozi. Niestety to nie wyklucza potrzeby udania się na wizytę na policji (zazwyczaj w charakterze świadka).
komentarz 31 grudnia 2015 przez Bantu Nałogowiec (34,170 p.)
@writen właśnie nie przesadzam i wydawało mi się to dość dziwne ale tak było, ale sprawa rozejdzie się i tak po kościach, bo wygląda na to, że po prostu IP było te same, a on nic w tym czasie sam nie pobierał z resztą praktycznie nie jest to do udowodnienia, że to on, a nie sąsiad. I pewnie chodziło też o to, że coś zostało pobrane z Torrenta, więc też ta osoba udostępniła plik chociaż na chwilę, więc to było powodem całego zajścia.
komentarz 31 grudnia 2015 przez Boshi VIP (100,240 p.)
Tak jak napisał Writen.. zanim coś napiszesz czytaj ustawy..
komentarz 1 stycznia 2016 przez gnx Dyskutant (7,720 p.)
BTW obecnie jest promocja - 3 miesiące Spotify Premium za złotówkę. Piszę, bo wczoraj skorzystałem :P
+1 głos
odpowiedź 30 grudnia 2015 przez ScriptyChris Mędrzec (190,190 p.)

TL;DR - piractwo od strony "ściągnę, pogram - jeśli się spodoba to kupię. Jeśli nie, to usunę" - bo nie ma wersji demo, a beta miała błędy/nie miała pełnej zawartości itd. uważam za bardziej moralnie, niż granie wyłącznie w piraty. Niektórzy po prostu chcą wiedzieć co kupują, a recenzja nie odzwierciedla całości doznań z gry i jest opatrzona subiektywną opinią recenzenta.

Piractwo jako kradzież oczywiście jest zła. Aczkolwiek można na to spojrzeć z innej (drugiej, trzeciej, n-tej) strony. Jakieś 10-15 lat temu, gdy Internet szczególnie w Polsce nie był popularny i kupowało się miesięczniki pokroju CD-ACTION, Komputer-Świat etc. (teraz też są, ale w dobie internetu raczej zmniejszył się na to popyt). W tych gazetkach dodawane były płyty z dużą ilością wersji demo (pomijam patche, trainery, trailery i pełne wersje). Obecnie jest jakiś trend na wypuszczanie wersji beta, a nawet alfa danych gier (patrz, np.: Battlefield 3 - nic nie mam do BF, tylko po prostu swojego czasu dużo grałem w betę, bo "ile można czekać na full version"). W dzisiejszych czasach nie ma demówek, a jeśli są to rzadko. Prędzej wyjdzie beta, gracze się rzucą (serwery do multiplayer'a trzeba jakoś przetestować), bugi wyjdą na wierzch, twórcy do premiery połatają co trzeba (albo nie, patrz BF4 - tu akurat więcej czytałem niż ograłem, bo BF3 dla mnie lepszy od BF4), wypuszczą grę z dużym "one-day" patch'em. W takim przypadku jeśli ktoś nie chce być królikiem doświadczalnym, czy też "darmowym testerem" - bo normalnie testerom, którzy wyszukują błędy w kodzie i raportują błędy się płaci. Gracze zrobią to za free z pocałowaniem ręki (zwłaszcza gracze ogarnięci hypem na dany tytuł lub fani, i tym drugim się mniej dziwię) - chociaż raczej mniejszość będzie jakieś tam raporty wysyłać. Dlatego w tym przypadku piracenie w stylu "ściągnę, pogram - jak się spodoba to kupię, jeśli nie to usunę" może nie tyle jest ok względem producenta gry, ale gdy ktoś nie jest zdecydowany, a nie chce kupować w ciemno, lub czytać recenzji (bo woli sam sprawdzić przed zakupem) - to taka forma piracenia uważam jest dopuszczalna.

Osoba, która ściągnię na kilka godzin, aby pograć i zobaczyć czy mu się spodoba postępuje na pewno bardziej moralnie niż "pirat", który ściąga po prostu aby pograć, przejść wyciągnąć 100% itd. Nie mniej jednak, nie zmienia to faktu, że jest to piractwo i jest bardziej prawdopodobne, że producent na tym nie zarobi, niż gdy ktoś po prostu pójdzie od razu kupi - przecież nie każdemu, kto pobierze "pirata" musi się ten tytuł spodobać.

komentarz 31 grudnia 2015 przez writen Nałogowiec (29,060 p.)
Niestety to o czym mówisz, nawet jeśli jest bardziej moralne niż zwykle piracenie, to nadal jest niezgodne z prawem. Nie da się wszystkim dogodzić.
komentarz 31 grudnia 2015 przez ScriptyChris Mędrzec (190,190 p.)

Wiem, ze piractwo, bez względu na powód, jest niezgodne z prawem. Opisałem jedynie mój punkt widzenia. Aczkolwiek, jeśli ktoś ściągnie np. grę, a potem i tak ją kupi - to przecież ostatecznie za ten produkt zapłaci. W takim przypadku czy postąpił niezgodnie z prawem, jeśli po pewnym czasie zapłacił twórcy za to co wcześniej "ukradł"? Wiem, że można to różnie interpretować pod względem prawnym (albo też jest to już opisane, nie wiem), ale tak na logikę: "wziąłem ze sklepu czekoladę, a następnego dnia przyszedłem i za nią zapłaciłem" - czy w ostatecznym rozrachunku ukradłem ją czy nie? Oczywiście jest to uproszczenie, ale mam nadzieję, że przedstawia mój punkt widzenia piractwa w sensie testowania przed zakupem. I oczywiście zgadzam się, że jeśli ktoś ukradnie (ściągnie), użyje (pogra), a potem wyrzuci (usunie) - to jest 100% kradzież (piractwo), bo producent nic na tym nie zarobił.

komentarz 31 grudnia 2015 przez writen Nałogowiec (29,060 p.)
Dla mnie piractwo to nie jest kradzież. To jest jedynie oszustwo.

Ktoś pobierając nielegalną wersję oprogramowania oszukuje producenta, bo pobiera kopię, którą musiał zrobić ktoś kto posiadał oryginalną wersję. To tak jakbym kupił batona w sklepie i go w jakiś sposób sklonował i rozdawał na ulicy. Ktoś kto wziąłby tego batona nie kradnie go ze sklepu, co nie? To, że ktoś na tym nie zarobi nie jest wynikiem kradzieży, ponieważ nikt niczego nie ukradł.
komentarz 31 grudnia 2015 przez ScriptyChris Mędrzec (190,190 p.)

 To tak jakbym kupił batona w sklepie i go w jakiś sposób sklonował i rozdawał na ulicy. Ktoś kto wziąłby tego batona nie kradnie go ze sklepu, co nie?

 Ja bym trochę zmienił prawo wobec produktów typu gry/programy.

Wprowadzić coś takiego, że nie tylko rozpowszechnianie, ale i pobieranie (czy nawet użytkowanie, bo nie musisz ściągać, możesz skopiować z dysku kogoś innego) oprogramowania, które nie zostało zakupione jest nielegalne. Ale wprowadził bym też jednocześnie nakaz wydawania przez twórców wersji demo lub testówek (np. 3 godzinnych). Każdy by mógł wtedy sprawdzić grę/program przed zakupem. Wtedy, gdyby ktoś ściągnął lub użył pirata, to już traktowałbym to jako kradzież - bo delikwent mógł sobie sprawdzić, jeśli produkt się spodobał to w świetle prawa powinien to kupić, jeśli chcę dalej z niego korzystać. Przykładowo, samochód przed kupnem z salonu można sprawdzić (wsiąść do środka w salonie, skorzystać z jazdy testowej). Batonika w sklepie nie spróbuję, ale rzadko zdarzają się "panie z degustacją" (produkty spożywcze to co innego - może zły przykład). Również od (bodajże) roku jest przepis, że klient może zwrócić towar w ciągu 10-14 dni od zakupu bez podania przyczyny (na Allegro wiem, że to na pewno jest i w stacjonarnych sklepach też). W takich przypadkach kradzież jest traktowana jako przestępstwo, ale przecież nikt nie będzie ścigał Ciebie za to, że sprzedałeś używaną kurtkę, czy telewizor, czy choćby samochód (analogia do rozpowszechniania oprogramowania). Po prostu w tych przypadkach nabywasz produkt, a w kwestii oprogramowania często nabywa się licencję do używania, której chyba nie można odsprzedać? Z tego co się orientuję, to tylko produktów elektronicznych dotyczy przepis (przynajmniej w Polsce), ze nielegalne jest rozpowszechnianie, ale na użytek własny można sobie mieć pirata.

Mój pomysł mógłby nieco uprzykrzyć życie twórcom (bo trzeba wydać wersje demo/testową), ale użytkownik miałby czystą sytuację: "wypróbuję za darmo i podejmę decyzję" - jeśli wtedy nie kupi, ale będzie używał pełnej wersji, traktowałbym to jako kradzież. Tylko kwestie licencyjne trzeba by pewnie zmieniać - o ile mój pomysł miałby sens.

komentarz 31 grudnia 2015 przez writen Nałogowiec (29,060 p.)

Pobieranie, użytkowanie i rozpowszechnianie oprogramowania, które zostało nabyte w sposób nielegalny jest niezgodne z prawem.

No i nie można narzucać nic twórcom gier.

Po prostu w tych przypadkach nabywasz produkt, a w kwestii oprogramowania często nabywa się licencję do używania, której chyba nie można odsprzedać?

To zależy od licencji. Ale nawet jeśli licencja na to nie zezwala, prawo tego nie zabrania. 

+1 głos
odpowiedź 1 stycznia 2016 przez niezalogowany
Oczywiście, że nie. Wybrałeś jako przykład Minecrafta: pomyśl ile twórcy stracili z racji pirackich wersji (hype na grę powstał dzięki gimbo-tuberom, nie dzięki piractwu).

Odnośnie gier wypowiadam się poniżej, co do piosenek to rozumiem, że nie każdy chce płacić po kilkadziesiąt zł za parę utworów, ale hej! Jest coś takiego jak Spotify 20zł w przypadku konta premium to nie jakaś straszna kwota (jeżeli chcemy pozbyć się reklam i móc pobierać piosenki na dysk).

Ktoś wcześniej pisał o piractwie jako o wersji demo/testowej, chciałbym się do tego odnieść.

Można się kłócić, że w przypadku np. gier "nie wiem czy mi pójdzie, więc pobiorę i sprawdzę" ma jakiś sens, albo chcemy sprawdzić czy nam się spodoba, jeżeli tak to kupujemy, ale szczerze? Mamy Steama, który zezwala na zwrot pieniędzy za grę jeżeli graliśmy mniej niż 2h (to jest dość spory czas jak na demo, szczególnie że mamy dostęp do całego contentu, a nie jedynie wybranego wycinka), jeżeli komuś 2h to mało to może zaczekać na weekend i grać przez cały weekend za darmo w grę (o ile na nią trafi) i kupić po promocyjnej cenie (pomijając już wyprzedaże, gdzie grę można dostać za grosze). Mamy Origina, na którym można grać w gry bez ograniczeń przez 48h, więc w przypadku gier piractwo zdecydowanie odpada.

W przypadku programów, to nie spotkałem się jeszcze z płatnym programem, który by nie miał wersji trial na 30dni więc też jakby to tłumaczenie odpada.

Kiedyś był taki ładny spot przy filmach z wypożyczalni, myślę że stosuje się on do wszystkich mediów, nie tylko filmów: https://www.youtube.com/watch?v=medPguxOgP4
komentarz 1 stycznia 2016 przez Sedi Stary wyjadacz (10,200 p.)
Dobra odpowiedź, nic dodać nic ująć. Masz dużego plusa ode mnie :D
0 głosów
odpowiedź 1 stycznia 2016 przez Strategiusz Dyskutant (9,220 p.)
edycja 1 stycznia 2016 przez Strategiusz

Czy uważacie że jeżeli ludzie nie używali by pirackich wersji, a co za tym idzie dużo większa grupa osób używałaby danego produktu, to wyszłoby to na dobre?

Użytkownicy pirackich kopii mogliby nie kupić wcale oryginału, gdyby nie mieli dostępu do wersji pirackiej. Albo mogą piracką kopię traktować jak demo i potem kupić oryginał (albo kolejną grę z tej samej serii), którego nie kupiliby w ciemno. Używając pirackiej kopii, mogą opisywać grę, oceniać ją itd., zwiększając jej popularność i zachęcać tym samym innych do kupna.

Jeszcze bardziej wg mnie piractwo pomaga jeśli chodzi o programy do profesjonalnej pracy i systemy operacyjne. Wiele osób uczy się obsługi na wersji pirackiej, albo uzależnia się od danego programu, żeby potem kupić kiedyś oryginał.

Ilość kopii pirackich jest proporcjonalna do ilości sprzedanych oryginalnych kopii, a nie odwrotnie proporcjonalna.

Więc oczywistym dla mnie jest, że piractwo promuje produkty. Twórca, którego nikt nie piraci to twórca, którego dzieło jest po prostu mało popularne.

komentarz 1 stycznia 2016 przez Sedi Stary wyjadacz (10,200 p.)
Oj, Strategiusz :)

Zauważ, że gry nie musisz mieć od razu po premierze. Dobry przykład Skyrim, gra wydana w 2011, a już po 2 latach była w promocji 50zł za Edycję Legendarną. Obecnie kosztuje w zimowej promocji 7,50€, czyli jakieś 30zł, a podstawowa połowę tego. To chyba nie jest duża kwota ?

Pozdrawiam
komentarz 1 stycznia 2016 przez Strategiusz Dyskutant (9,220 p.)
No niby nie jest i niższa cena powinno powodować wzrost ilości sprzedaży oryginałów. I pewnie tak jest. Ale to nie ma nic wspólnego z tym czy pirackie kopie promują dany tytuł. A jak to się przekłada na ilość pirackich kopii? Pewnie nikt tego nie liczy, bo nie ma jak. Ja mogę tylko popatrzeć na ilość peerów podaną na stronach torrentowych.
komentarz 3 stycznia 2016 przez Sedi Stary wyjadacz (10,200 p.)
Nie lubię robić offtopów, ale zauważ, że gry konsolowe sprzedają się znakomicie, a tam piractwa kompletnie nie ma. Teraz może ktoś się oburzy i powie, że na X360 było , ale trzeba było się nieźle nakombinować bez pewności, że zadziała. Dodam jeszcze, że gry konsolowe są droższe niż PC, a mimo to się sprzedają. Powód ? Piractwo. Gdy ktoś mówi, że jedna kopia nie szkodzi, to doskonały dowód na prawdziwość stwierdzenia, że każdy człowiek to egoista, bo jak widać piractwo to duży problem. Widziałem kilka badań i same torrenty stanowiły 97 %. Tzn. 97 % spiraciło, 3 % kupiło...

Polecam obejrzeć to:

https://www.youtube.com/watch?v=SuPDcQF1XBE

Pozdrawiam i sorry za oftop :)
komentarz 3 stycznia 2016 przez Strategiusz Dyskutant (9,220 p.)

Wszystko się sprzedaje, ale niektórzy będą widzieć w piractwie zawsze problem. Będą tworzyć jakieś laborystyczne teorie wartości i domagać się powszechnej inwigilacji, byle tylko nie musieć zmienić swojego zawodu, albo nawet modelu biznesowego. To dopiero egoizm, spalić świat dla własnej korzyści. Brzydki Burak się tu łapie.

Podobne pytania

0 głosów
2 odpowiedzi 1,312 wizyt
–2 głosów
1 odpowiedź 3,421 wizyt
pytanie zadane 18 kwietnia 2018 w Offtop przez Al3x Użytkownik (870 p.)
0 głosów
3 odpowiedzi 896 wizyt
pytanie zadane 16 kwietnia 2015 w Offtop przez persedi Użytkownik (840 p.)

92,455 zapytań

141,263 odpowiedzi

319,099 komentarzy

61,854 pasjonatów

Motyw:

Akcja Pajacyk

Pajacyk od wielu lat dożywia dzieci. Pomóż klikając w zielony brzuszek na stronie. Dziękujemy! ♡

Oto polecana książka warta uwagi.
Pełną listę książek znajdziesz tutaj.

Akademia Sekuraka

Akademia Sekuraka 2024 zapewnia dostęp do minimum 15 szkoleń online z bezpieczeństwa IT oraz dostęp także do materiałów z edycji Sekurak Academy z roku 2023!

Przy zakupie możecie skorzystać z kodu: pasja-akademia - użyjcie go w koszyku, a uzyskacie rabat -30% na bilety w wersji "Standard"! Więcej informacji na temat akademii 2024 znajdziecie tutaj. Dziękujemy ekipie Sekuraka za taką fajną zniżkę dla wszystkich Pasjonatów!

Akademia Sekuraka

Niedawno wystartował dodruk tej świetnej, rozchwytywanej książki (około 940 stron). Mamy dla Was kod: pasja (wpiszcie go w koszyku), dzięki któremu otrzymujemy 10% zniżki - dziękujemy zaprzyjaźnionej ekipie Sekuraka za taki bonus dla Pasjonatów! Książka to pierwszy tom z serii o ITsec, który łagodnie wprowadzi w świat bezpieczeństwa IT każdą osobę - warto, polecamy!

...