Zastanawiam się czy ma to jakiś sens.
Otóż po kolei - nigdy nie czułem "pasji" do IT, ale dość wcześnie bo już w czasach gimnazjum interesowałem się komputerami od strony sprzętowej - czyli jak wielu graczy i pasjonatów czytałem o sprzęcie, benchmarki, porównania, test w grach, same gry no i oczywiście składanie tego wszystkie samodzielnie, jakaś tam podstawowa smykałka do softwareu niby jest ale w sumie nie ma, bo o ile jestem w stanie rozwiązać podstawowe problemy, coś tam zakatualizować, postawić system, coś tam w systemie poustawiać, obejść jakieś durne Windowsowe rzeczy typu telemetria czy wymóg neta przy instalacji, to na dobrą sprawe za każdym razem kiedy to robie, musze się posiłkować googlem, ta wiedza mi jakoś w głowie nie zostaje, co innego praktyczna, fizyczna, manualna praca z sprzętem.
Najgorzej chyba u mnie z takimi grubszymi sprawami jak jakieś środowiska wirtualne (np ostatnio męczyłem się żeby udostępnić GPU w Sandboxie, bez sukcesu), środowiska dla aplikacji (np coś z githuba odpalić co w pythonie napisane i by to chodziło) czy coś związne z sieciami (zawsze kończy się z googlowaniem) a o Linuxie już nie wspomnę czy jakiś komendach w oknie linii poleceń, pare znam, ale i tak zawsze je kopiuje z pliku tekstowego bo nie jestem w stanie ich zapamiętać (pewnie dlatego że nie wiem co każda część polcenia robi, po prostu znalazłem taką co robi co chce żeby robiła i zapisałem sobie, zamiast np nauczyć się podstaw i jak samemu takie polecenia budować).
W dużym skrócie, raczej bardziej lubie hardware niż software, ale na dobrą sprawe w tym pierwszym nie jestem ekspertem (nie mam wiedzy o elektronice, budowie układów elektronicznych, potrafie lutować i proste rzeczy pomierzyć mierinikiem ale to na tyle, żadnych serwisów płyt głównych czy telefonów czy lutowania SMD, itd). No i programowanie w ogóle mnie nie ciągnie, miałem na studiach (przerwanych, elektronika) i poległem właśnie przez programowanie i nauki ścisłe, matematyke (przez liceum wgl ledwo przeszłem, matma na jakieś 40%, za to polski i angielski 90% mimo dyleksji czy czegoś co mi tam stwierdzili).
Mimo to co jakiś czas widze jakieś ogłoszenie o prace dla takiego potocznego "informatyka", np jakiś wdrożeniowiec systemu, czy support albo coś bardziej hands on, typu serwis urządzeń albo ostatnio np ciekawa oferta była dla kogoś kto zajmuje się montażem i konfiguracją np kas samoobsługowych (w wymaganiach była budowa komputerów, config windows i linuxa, postawy sieci, manualne, podstawy elektryki, elektronarzędzia, prawo jazdy, itd, spełniam większosc, oprócz tych cholernych sieci i linuxa, bez zdziwienia odpowiedzi na CV nie dostałem).
Na ten moment w sumie nawet nie mam pracy, bo od w sumie wielu lat cierpie na depresje, nie wychodze z domu, freelancuje przez neta tworząc jakieś gówno grafiki, próbowałem rozkrecać swój biznes ale przez covida nie wyszło i potem zacząłem robić coś innego co w pewnym momencie nawet dobrze szło i zbudowało u mnie taki fałszywy obraz sukcesu i zapomniałem o innych rzeczach, pochłoneło mnie to kompletnie na jakieś 3 lata a potem jebło, teraz mam 28 lat, w sumie mam zero życia, zero znajomych, zero związku, kompletna stagnacja, do tego włąśnie ten brak stałej pracy i sam już nie wiem co robić bo zdaje sobie że czego bym się nie zabrał, to czeka mnie wiele lat pracy by do czegoś dojść, a lata lecą, jak nie ma rodziny/dziewczyny/mieszkania tak nie ma, a przez brak pracy porzuciłem też hobby, nie mam czasu na jego rozwój, wszystko zaniedbuje bo nie mam zajęcia w którym byłbym dobry i które by mnie kompletnie nie dobijało.
Miałem okazje kiedyś pracować prawie 2 lata w komputerowym i o ile praca fajna to niestety bez rozwoju i słabo płatna, było też tam troche takiego podstawowego serwisu wiec jak była okazja to sobie komputery składałem, był też krótki epizod w serwisie, ale jako że praca byłą po drugiej stronie miasta, gdzie dojazd miejską zajmował mi ponad 2 godziny w jedną strone, to niestety wytrzymałem tam tylko tydzień, nie byłem w stanie tak długo dojeżdzać a był to ogromny zakład (Hemmersbach) i czułem się tam bardzo obco, zero wsparcia, posadzili mnie stanowisku i kazali naprawiać, a ja sam wówczas miałem jedynie bardzo podstawową wiedze na ten temat, więc szło mi dość słabo, teraz może by poszlo lepiej, ale nadal brakuje mi sporo wiedzy a doświadczenia wiele przez ostatnie 8-9 lat nie zdobyłem w tym obszarze zbyt dużo, no tyle że miałem wiecej kontaktu z klientem i złożyłem może ze 100 komputerów w 2 lata pracy tam i potem jeszcze może z 50 we własnym zakresie i troche porobiłem fizycznie i na produkcji więc nabrałem troche wprawy w pracy w dużych zakładach, no ale to nie to samo, a jak nie potrafiłbym zdiagnozować usterki w elektronice na płycie głównej, tak nadal nie umiem, i nie wiem ile zajmie mi to nauki, jak sie do tego zabrać, we własnym zakresie, jakaś policealna szkoła techniczna ala technikum, iść bardziej w informatyke czy elektronike, może zaoczne studia, a może jakieś intensywne i szybkie kursy?
Nie wiem czy ma sens jeszcze do tego wracać bo już teraz ciężko mi cokolwiek złapać (ludzie mówią że nadal młody, dam rade, ale widze po pracodawcach że patrzą na mnie z politowaniem, bo jak można być tak kuźwa nie ogarniętym i nie wiedzieć co chce sie robić w życiu i skakać po branżach w tym wieku, masz się niby nie porównywać do innych ale przy rekrutacjach do pracy to jest jedyne czego doświadczasz, porównania, i odrzucenie bo jednak jest tam gdzieś jakiś 18 latek co robi dopiero technikum ale już ogarnia wiecej od ciebie, kogo wybiorą jest oczywiste), czy już się poddać i zaakceptować swój nędzny los i zostać robolem za minimalną w magazynie lub jakimś januszowym produkcyjnym kołchozie.
Dodam na koniec jeszcze raz że w ogóle nie interesuje mnie programowanie ani tworzenie aplikacji, uważam że jestem na to za głupi, niestety lata depresji i niskiej samooceny odcisneły swoję piętno, więc szukam czegoś "łatwego" a przynajmniej czegoś czego można się nauczyć poświęcając temu powiedzm 1-3 godziny dziennie przez pare miesięcy (chodzi mi głównie o nauke tych podstaw by móc robić na supporcie, albo jako taki właśnie mobilny serwisant co albo robić coś w firmach (drukarki, sprzęt sieciowy) albo jakieś montaże urządzeń gdzie trzeba mieć tą wiedze albo właśnie typowy serwis komputerowy ale bardziej może w strone sprzętu serwerowego (bo wiem że w praktyce ludzie teraz nie tylko mało co kupują PCty, to większość sama je potrafie złożyć - czyli podstawy linuxa, zaawansowany windows od strony konfiguracji, sprawy sieciowe/serwerowe, zaawansowany excel, może jakieś bazy danych, chociaz nie wiem czy przy takich stanowiskach ma to sens, inne rzeczy o których nie wiem, może coś z chmurą bo często widze to w wymaganiach na różne stanowiska, wszystko co da się nauczyć samodzielnie w powiedzmy rok samodzielnie albo z kursami, niestety ze wzgledu na wiek i potrzebe pracy studia nie wchodzą w gre, nawet zaoczne bo wiem że nie dam rady przez inne przedmioty techniczne, chociaż gdybym już pracował w zawodzie to może bym jeszcze studia zrobił, ale na ten moment nie czuje się na siłach psychicznie.