Witam,
Krótko o sobie, w lipcu obroniłem licencjat na kierunku Finanse i Rachunkowość, a teraz zamierzam zrobić magisterkę na tym samym kierunku ale głównie finanse, inwestowanie w akcje itd., ktoś może właśnie zadać pytanie: Finansista a co on tu robi?, mogę odpowiedzieć, że: kryteria jakie stawiają rekrutrzy w ofertach pracy.
Czytając oferty na analityka finansowego/biznesowego, można zauważyć, że poza samą znajomością np. Excela, mile widziane będzie, znajomość VBA, SQL, Pythona, Tableu, Power BI itd.
Wielu programistów z tego co zdążyłem przeczytać "nie za bardzo" przepada za VBA, ale według mnie Excel będzie jednym z głównym programów który będę stosować w przyszłej pracy. Podobnie jak Tableu czy Power BI, a może nawet jakiś ERP.
To wygląda fajnie w CV jak będą zamieszczone takie pozycje. Ale również wiem, że nauka uważanego za jeden z łatwiejszych języków programowania Pythona, nie zajmie mi 6 miesięcy, tylko dłużej.
Można znaleźć jakieś niesprawdzone dane o 5-6k za mida dla Analityka, gdzie np. mid Python to granice 10-16k a nawet 20k.
Nie chce obrażać osób które programują w Python, ale patrząc na to, że firmy oczekują od Analityka tego co opisałem wydaje mi się, że wynagrodzenia nie powinny być aż 2x mniejsze.
Dobrze ale do sedna.
Czy jak się nazwałem finansistą, jest wskazane nauka tak wielu programów, języków czy jest to po prostu opłacalne, czy może nastawić się na naukę czegoś innego?
Jeżeli dotarłeś/aś do końca, gratuluje i dziękuje bo trochę musiałem pomyśleć jak ubrać myśli w słowa.