Cześć!
Z góry przepraszam jeżeli pytanie jest nieodpowiednio umieszczone w kategorii lub generalnie na forum, ale szukam pomocy dosłownie wszędzie.
Od czterech lat jestem szczęśliwą posiadaczką iPhone 7. Kupiłam go niemalże od razu po premierze i byłam z niego bardzo zadowolona przez długi czas. Dopiero około półtora roku temu zaczęłam zmagać się z problemem z wytrzymałością baterii. Było to jednak dla mnie zrozumiałe, bo w końcu telefon wiernie służył mi przez tak długi czas. Od kilku miesięcy moja bateria była już w bardzo złej kondycji (61% według raportu z ustawień) i myślałam nad wymianą baterii bądź telefonu. Poza tym wszystko działało względnie sprawnie i bez większych zastrzeżeń.
Dziś wydarzyło się jednak coś, co nie do końca rozumiem. Mój telefon miał około 40% baterii, może trochę więcej - nie pamiętam dokładnie. W pewnym momencie po prostu się wyłączył i na czarnym ekranie pojawiła się czerwona ikonka rozładowanej baterii i prośba o podłączenie do źródła zasilania. Podłączyłam więc telefon do ładowarki, której używam na co dzień i nie zadziałało. Spróbowałam więc z kolejną ładowarką i również nie zaczął się ładować. Spróbowałam trzeciej ładowarki - nic. Przy czwartej udało mi się uzyskać chwilowe podłączenie, które "odłączyło się" za kilka sekund, mimo że kabel wciąż pozostawał na swoim miejscu. Na ten moment telefon wciąż wyświetla ten sam znaczek - niezależnie od tego czy jest podłączony do ładowarki, czy nie.
Spróbowałam już wszystkich dostępnych kabli i ładowarek w różnych konfiguracjach (podłączenie do gniazdka ściennego, do przedłużacza, do komputera, do laptopa i do powerbenka), sprawdziłam również czy gniazdo ładowania nie jest zapchane i wyczyściłam je specjalną szczoteczką (niczego nie zauważyłam), zrobiłam hard reset (bez odpowiedzi), a także próbowałam połączyć się z urządzeniem przez iTunes z MacBooka. Zauważyłam jednak, że mój telefon tak jakby zniknął z konta iTunes. To znaczy jest widoczny, ale nie wyświetlają mi się żadne dostępne opcje tak jak wcześniej. Zamierzam udać się z telefonem do serwisu Apple, ale w tym momencie jest to niemożliwe i muszę zaczekać kilka dni. Czy to w ogóle ma sens? Czy jest jeszcze szansa na naprawę telefonu? Zastanawiam się czy taniej nie wyjdzie mi zakup nowego telefonu. Czy ktoś z was spotkał się z czymś takim? Będę wdzięczna za wszystkie odpowiedzi.