1) Odnośnie dystrybucji: dopóki wybierasz spośród tych "mainstreamowych" (Ubuntu, Debian, pewnie jeszcze jakieś inne, równie powszechne), to nie ma znaczenia, co wybierzesz.
To podobnie, jak z oglądaniem telewizji (w tzw. mainstreamie wszędzie jest ta sama papka), albo z samochodami (nie ma znaczenia, czy będziesz jeździł Fiatem, Fordem, czy Oplem).
Unikaj dystrybucji niszowych (np. taki Alpine), bo to jest dla zaawansowanych, do zastosowań specjalistycznych.
2) Z tych dwóch, które podałeś, bardziej do Windowsa powinno być podobne Mint.
Lubuntu to bardziej minimalistyczny system.
ALE: generalnie każdą z tych dystrybucji można doprowadzić do takiego stanu, że będzie bardzo przypominała Windows, albo będzie od niego bardzo różna.
(Pytanie po co to robić? Dla nauki - może warto. Bo do pracy wybrałbym to, co mi na wstępie bardziej odpowiada.)
W ogóle, to polecam Ubuntu, ale z innego względu - pięcioletnie wsparcie dla wersji LTS. W praktyce oznacza to ze cztery lata spokoju po instalacji.
(Niemniej Mint może być lepszy dla początkującego, bo chyba na wstępie ma więcej kodeków. Innymi słowy, nie trzeba ich dodatkowo instalować.)
3) Odnośnie Windows vs. Linux - ja wybrałem Linuksa (wieeele lat temu), bo mi bardziej odpowiadał. Pisząc śliślej - pod Windowsem się gubiłem, nie rozumiałem tego systemu (dla mnie intuicyjne to to nigdy nie było). Pod Linuksem miałem lepsze oprogramowanie, system był stabilniejszy, nie wchodził mi w drogę. Nie miałem się nad czym zastanawiać.
Można powiedzieć, że używałem Windowsa wcześniej przez wiele lat, bo nawet nie wiedziałem, że coś takiego jak Linux istnieje. (To nie były czasy powszechnego internetu, jak dziś.)
Nieodmiennie mnie dziwi, jak ludzie zachwalają Linuksa, że może on wyglądać i działać jak Windows. Kurcze, jak komuś się Windows podoba, to niech na nim pracuje! Po co robić z Linuksa drugiego Windowsa?
Dlaczego to piszę? Żeby było jasne: jeśli ktoś szuka Windowsa, to nie ma sensu, żeby eksperymentował z Linuksem. Spróbujcie Linuksa wówczas, gdy Windows Wam NIE odpowiada. (Zresztą nie musi być Linux - są jeszcze BSD, MacOS...)
4) Gry pod Linuksa, owszem, jakieś są. Nawet w ostatnich latach coraz więcej tytułów AAA się pojawia. Ale żaden ze mnie gracz (jeśli gram w jeden tytuł rocznie, to jest dużo), więc ekspertem nie jestem.
Niemniej, jeśli już gram, to nie mam ŻADNYCH problemów z uruchomieniem gry. (Wspominałem, że Windowsa nie używam w ogóle?) Pewnie częściowo to kwestia gier, jakie wybieram (mam dość specyficzny gust - symulatory ciężarówek albo strategie; strategie najczęściej są dostępne natywnie na linuksa), w większej części zasługa oprogramowania (wspomniany już PlayOnLinux, oraz inne podobne), a po części pewnie doświadczenie.
Było parę programów, których nie udało mi się uruchomić (ale nie żałuję, bo robiłem to raczej w ramach testów, nie zależało mi). Tytułów już nie pamiętam, to nie było nic ważnego.
A takiego np. MSOffice udało mi się uruchomić bez problemów. (Musiałem, miałem szablon pod to cholerstwo, bez którego dokument nie przechodził weryfikacji...) Lepiej było to uruchomić pod Wine, niż męczyć się z VirtualBoksem, pod którym miałbym instalować Windowsa.
NIEMNIEJ (podkreślę to) - do grania (mocno komercyjne tytuły AAA) nigdy w życiu nie wybrałbym Linuksa. Albo Windows, albo jakaś konsola (zależy, kto co lubi i czego potrzebuje).
Bo choć sam nie mam problemów z uruchamianiem programów z Windowsa pod Linuksem, to stanowi to mniej, niż 1% używanego przeze mnie oprogramowania, w skali roku.
W życiu trzeba wybierać: albo-albo. Albo gry (i Windowsa), albo Linux. Tak ja to widzę.