Cześć.
Za dwa lata piszę maturę. Obecnie jestem w liceum na profilu mat-inf. Planuje zdawać maturę z rozszerzonej matematyki, informatyki i angielskiego. Zawsze bardzo chciałem studiować informatykę i fizykę. Od pewnego czasu skłaniam się ku scenariuszowi, gdzie najpierw idę na informatykę, a potem ewentualnie na fizykę.
Problem w tym, że nie wiem jak to zrobić. Czy zaraz po licencjacie z infy zaczynać drugi kierunek i jechać do magistra na dwóch, czy może najpierw skończyć informatykę, a potem na spokojnie zacząć fizykę. Tylko że w tym przypadku, wiąże się to z dużą ilością czasu, no bo miałbym już z 24 lata i nie wiem czy dałbym radę studiować dziennie fizykę i pracować. A wiadomo, że wypadałoby już wchodzić powoli "na swoje".
Jednak przed aspektem życiowo-ekonomicznym postawiłbym aspekt fundamentalny, czyli - czy w ogóle dam sobie radę na studiach.
Mam więc pytanie - zdająć maturę z matmy, infy i angielskiego, a fizykę mając podstawową (w praktyce w zasadzie tak jakby jej nie było, bo nauczyciel trakatuje podstawkę jak zabawę), czy dam sobie radę na studiach fizycznych? Zdaję sobie sprawę, że będę miał trochę ciężej niż mat-fizy, ale czy przy systematycznej nauce dam radę to nadrobić? Czy materiał leci od zera i licealnych podstaw, więc wystarczy po prostu się konsekwentnie przykładać i nasza licealna przeszłość (tutaj: brak fizyki) nie będą miały znaczenia?
Pozdrawiam :)