Znam tę generalizację niepodpartą naukowymi badaniami. Film w moim przekonaniu jest jedną wielką manipulacją jak i większość tego, co Kiosaki ma do powiedzenia.
To tak od góry:
Argumentum ad consequentiam - tezą przedstawioną jest to, że uczniowie z wyższymi ocenami pracują dla trójkowych. Nigdzie na świecie nie spotkałem się z badaniami naukowymi, które to przedstawiają i korelują ze sobą. A nawet jeśli występuje jakas korelacja - to jest taka zasada że correlation isn't causation. Poza tym, że coś ze sobą współgra, trzeba jeszcze dowieść, że korelacja nie jest przypadkowa. Autor tej teorii parafrazowanej w filmie zakłada z góry pewien ciąg przyczynowo-skutkowy i opisuje właśnie taki przypadek, jednocześnie utwierdzając się w wierze, że to musi być prawda. Aczkolwiek niekoniecznie.
Przy tym jednocześnie można założyć, że jest popełniany kolejny błąd - fallacia accidentis. Uwydatnienie wyłącznie jednego szczegółu w edukacji szkolnej. W zasadzie to generalizacja trzech różnych grup. Uczniów trójkowych, czwórkowych i piątkowych. Do tego znaczne zawężenie ich specjalizacji w okresie po ukończeniu szkoły.
Świetnie pasuje też tu wspomnienie o tym, że to Petitio principii.
Zdaje mi się, że sam również popełniam coś takiego, jak Argumentum ad ignorantiam. Czyli uznaję te tezy za nieprawdziwe z powodu braku dowodu.
Tak mniej zadufale, to uważam, że jest tu mocno zaburzona proporcja. Sam jestem przykładem ucznia dwójkowego/trójkowego, który ma dobry zawód jako specjalista. Wnioski z filmu mogą być takie, że wystarczy być leniwym aby dobrze radzić sobie w życiu. Jest wiele czynników decydujących o sukcesie, od środowiskowych, przez rozwojowe aż do , nawet, genetycznych. Ogromna różnorodność wśród osobowości nie pozwala w tak prosty sposób kategoryzować ludzi.
Poza tym, autor teorii sygnalizuje, że to właśnie osoby ze słabszymi ocenami, które nie studiowały osiągają prawdziwy sukces poprzez otworzenie swoich biznesów i zatrudnianie innych. Jednak sukcesem dla niego nie jest to, że człowiek od dzieciństwa zapitala w szkole jak głupi, obiera najpierw sobie na cel stypendia szkolne za naukę (przecież ktoś może to traktować jako normalny zawód), następnie przez lata studiuje medycynę, rozwija się w tym kierunku, otwiera swoją własną praktykę, a na końcu ratuje życie wszystkim, niezależnie czy piątkowym czy jedynkowym uczniom:
https://www.youtube.com/watch?v=1y5nXQv1KLU (operacja na żywym mózgu, nie zaglądaj, jeśli boisz się takich widoków)
Każdy sukces definiuje w inny sposób. Dla Kiosakiego może to być prowadzenie biznesu i zatrudnianie osób. Dla mnie to nie jest znacznik sukcesu, bo oglądając afery fryzjera, kuchenne rewolucje i inne, można spokojnie nabrać pewnego dystansu do sensowności dziesiątek firm istniejących w naszym kraju.
Używanie zwrotów jak dochód pasywny, które działają na nowicjuszy jak magnes jest bardzo nieetyczne. Człowiek, który po takiej manipulacji złapie słomiany zapał i stworzy firmę w polsce, marząc o dochodzie pasywnym, może się wkopać w całe bagno od comiesięcznej papierologi, przez problemy finansowe i depresje z prowadzeniem firmy, gdy brak jest klientów.
Staram się nie siać defetyzmu, ale widząc tak pozytywnie nastawiające filmy do otwierania własnych biznesów i zachęcające do olewania swoich obowiązków szkolnych czuję się obowiązany trochę zluzować porty młodemu pokoleniu. Tak samo teorie Napoleona Hilla, który badał najbogatszych ludzi na ziemii. Te wszystkie osoby przez niego przebadane to ... jednostki. Jednostki wybitne a ich kopiowanie, powielanie ich zachowań, bez posiadania własnego zestawu unikalnych umiejętności nie stworzy z nas milionerów, ani nawet ludzi myślących jak milionerzy. Przy pierwszych ryzykownych operacjach na prawdziwych pieniądzach ludzie działają jak biedne przestraszone owieczki, a widać to chociażby aktualnie przy boomie na kryptowaluty. W grudniu cena bitcoina - szybowała w granicach 20 000 usd. Dziś "specjaliści" zastanawiają się nad 4000usd. Ślepy lud uwierzył w miliony na kontach i szybki pewny zysk. Ten sam mechanizm działa po przeczytaniu tych wszystkich mądrych książek korzystających z dobrodziejstw NLP w celu wydawania kasy na kolejne dobrodziejstwa NLP. Najpierw ludzie kupują jedną książkę, później kilka innych, aż w końcu muszą pójść na szkolenie za kilka tysięcy, a na tym szkoleniu dowiaduje się że jest jeszcze kilka poziomów i że po tym może zrobić szkolenie trenerskie, i może szkolić innych ludzi. To jest MLM i to pełną parą. Każdy powinien mieć to na uwadze.