Witam,
mam pewien problem, a dokładniej nie rozumiem za bardzo nic z funkcji. Niestety, ale w tym roku szkolnym zmieniła się nam nauczycielka od matematyki, pomijam fakt, że zapomina się ze wszystkim np. potrafimy robić jakieś zadania na lekcji po czym ona zada to samo na zadanie domowe. Można powiedzieć, że na pewno dobrze tłumaczy tylko ja jestem taki tępy. Hm... myślę, że nie do końca bo cała klasa nie rozumie, dodatkowo w poprzedniej klasie z inna nauczycielką miałem 5 na koniec roku. Nie jestem zdania, że ocena odzwierciedla umiejętności ucznia, ale mimo wszystko umiałem minimalnie na poziomie dobrym lub bardzo dobrym tamten materiał i nie miałem z nim żadnych problemów. Natomiast teraz jest masakra i nic nie kumam, a jest nowy dział - funkcje. Nieco co sam analizowałem sobie po lekcjach w domu tą książkę to umiałem początek, natomiast na weekend mam 5 zadań ( zdjęcie poniżej ) i nie mam pojęcia o co w ogóle tam pytają np. f(x), a co dopiero jak to mam zrobić. Nie oczekuję gotowych odpowiedzi bo wtedy nie miało by to kompletnie sensu, ponieważ dalej bym nic nie umiał. Mam nadzieję, że trafi się choć jedna osoba, która potrafi to w jak najprostszy sposób wytłumaczyć i podzieli się poniżej w odpowiedziach.
Z góry dziękuję.