Pytanie, co robi informatyk mniej więcej takie jest jak, co robi lekarz. Ktoś podał przykład piłkarza, ale to mniej sensowne, bo piłkarz jednakowoż w miarę mały wybór ma. A tzw. informatyk to dokładnie wszystko w sobie pomieści. Tak jak lekarz może zakładać protezy zębowe albo operować mózg. Są miliony specjalności lekarskich i ludzie to w miarę rozumieją. Nikt nie pyta dentysty o sprawy neurologiczne albo kardiologiczne. A jak informatyk, a się nie zna na sprzęcie, to już wstyd niby.
Podziałów informatyki można dokonywać miesiącami wg różnych kryteriów. Wspomniane przez ciebie programowanie dzieli się też na milion innych wariantów. Co do grafiki komputerowej, to już mniej informatyka, bardziej praca twórcza z wykorzystaniem komputera, chyba że będziesz programować skrypty renderujące grafikę.
Technikum dobre, zależy jednak jakie. Znam takie, gdzie uczniowie grają i się obijają i nie robią nic i w moim LO więcej się dzieje na zajęciach niż w technikum. Ale dobre technikum więcej daje niż LO. Nie uczysz się pierdół o genetycznych kodach pantofelka.
Rok stracony? Albo zyskany! Kwestia sytuacji rodzinnej. Dla mnie technikum było najwspanialszym okresem życia. No ale dla kogoś z biednej rodziny, może to być presja, żeby rok wcześniej pójść na swoje.
Weź też pod uwagę, że model edukacji bardzo silnie się zmienia. Gdy ja kończyłem technikum, książki (wynalazek ze średniowiecza) i nauczyciel (wynalazek z prehistorii) i ławki w układzie kościelnym (też średniowiecze albo wcześniej) były jedynym rozwiązaniem. A teraz jest zupełnie inaczej. Ktoś, kto kończy studia i nie ma za sobą doświadczenia i portfolio, to przepraszam za wyrażenie, tyłek zza krzaka i słabo na pracownika się nadaje.
Teraz powinnaś sama zdobywać wiedzę z internetu głównie + wsparcie książkami (ale w branży IT się szybko dezaktualizują, a na polski rynek trafiają z opóźnieniem, zanim tłumacz i wydawnictwo zaskoczą). I już w czasach szkoły ponadgimnazjalnej sama studiuj co podleci! To jest ten czas, gdy jeszcze możesz popełniać błędy wyboru i zmieniać zdanie. Nawet jak stracisz pół roku na naukę Javy i uznasz, że nie Java tylko administracja klastrami serwerów WWW z loadbalancerem są twoją przyszłością, to OK. Jak będziesz miała dzieci i męża na utrzymaniu, to już nie będzie tak łatwo testować czy coś jest dobrą drogą czy ślepą uliczką.
Jeżeli chodzi o przedmioty, to najważniejszy jest angielski. Ale nie ten szkolny, brytyjski, z milionem czasów, trybów i pierdółek. Raczej stawiaj na odmianę amerykańską, szlifuj słownictwo i łatwość komunikacji + GŁOWNE zasady gramatyczne.
Ważne są matematyka i fizyka. Bardzo ważne.