Nie uda Ci sie codziennie biegac. Tzn. hmm z tydzien mozesz pociagnac ale nie dluzej. Wyznacz sobie cel ze minimum 3 razy w tygodniu pojdziesz biegac, a nie odrazu codziennie. Osobiście uwielbiam obudzic sie napic sie wody, rozbudzic sie i po 25-30min po wstaniu wyruszam naczczo pohasac okolo 30minut ( mam dosyc gorzysty teren wiec te 30min sa calkiem sporym wysiłkiem:) ale powolutku zwiekszam ten czas jak i dystans. Duza zaletą jest to ze nie masz szans zalapac kolki a po powrocie sniadanko smakuje niesamowicie :) Co do spalania miesni to uwazam to za MIT. Na logike: organizm odkłada tluszcz wtedy gdy nie wykorzystuje w pelni dostarczonej mu energii. I robi sobie zapasy. No wiec po co mialby czerpac energie z miesni odrazu przy wysilku naczczo? Jesli zjemy, dostarczymy mu energie iii co? Skoro dostal świeżą to po co mu szukac energii w swoim magazynie? Calkiem spoko przykladem jest Pudzian ktory mial ogromne problemy ze spaleniem tkanki miesniowej. Co prawda bardzo dlugi czas byl nabity, ale mimo wszystko :) I taka poranna przebiezka jest naprawde mega. I tutaj UWAGA. To wszystko wyzej odnosi sie do tych 30-40min Jesli ktos chcialby i ma czas pobiegac rano dluzej to nie wyobrazalbym sobie nie wziac jakiegos malego czegos do zjedzenia wlasnie po czasie 40min :) upiec sobie samemu jakies batoniki na bazie platkow owsianych i jazda :) Pozdrawiam i zycze wytrwalosci:) Pamietaj ze slight edge nie nakazuje odrazu skakac na gleboka wode ( codziennie bieganie ) ale co kilka dni po troche bedzie najlepszym wyjściem moim zdaniem :)